sobota, 23 kwietnia 2016

Recenzja #6 "Twórcy"

Autor: Rupert Grinn


Wydawnictwo: Warszawska Grupa Wydawnicza

Rok wydania: 2016


Liczba stron: 240




W roku 2660 wykryto po drugiej stronie Septium cywilizację. Ona także walczyła o przetrwanie. Pozbawiony sumienia i emocji rząd wydał rozkaz zniszczenia owej rasy. Wyścig zbrojeń trwa po dziś dzień, a imię projektu śmierci brzmi: M. E. S. J. A. S. Z. 
Jest rok 2660. Ludzie żyjący w różnych wszechświatach nie są szczęśliwi – ich życie jest zautomatyzowane i pozbawione wszelkich emocji. Już od pierwszych dni życia zażywają preparat, który zabija w nich zdolność kreacji oraz odczuwania. Zwolenników prawdziwego człowieczeństwa jest niewielu. Chcą nadać światu inny wymiar, ale ceną jest zgładzenie miliardów ludzi…



Książka jest podzielona na dwie części, więc opowiem wam o każdej z nich. Pierwsza część jest dobra. Poza kilkoma błędami, ale to zrozumiałe. Historia pierwszej części jest prosta i ciekawa, natomiast druga część jest jest szokiem dla czytelnika. 
Pierwsza część opowiada historię Lily Wilfred, oraz Roberta Queena, muszą żyć w świecie pozbawionym emocji. Robert dostaje propozycje objęcia stanowiska premiera w tamtejszym świecie. Lily nie może pogodzić się z tym, ponieważ zajęcie stanowiska premiera wymaga zaaplikowania SIQ, czyli leku pozbawiającego uczucia. Kobieta postanawia do tego nie dopuścić.


Druga część opowiada o wielkich twórcach, którzy tworzą wszechświaty. W każdym rozdziale poznajemy jednego z nich, który ma za zadanie uczestniczyć w procesie tworzenia nowego wszechświata. Dążąc do harmonii poznają dobro i zło.


 Nie jest to najgorsza książka, ale też nie jest jakoś powalająca. Najbardziej denerwowali mnie bohaterowie, którzy czasem zachowują się trochę irracjonalnie. Oczywiście to jest debiutowa powieść Ruperta i uważam, że jak na debiut, to był on całkiem udany.
Powieść czyta się lekko i przyjemnie, choć czasami miałem momenty, że gubiłem się w akcji, która jest rozwijana bardzo szybko. Może dlatego, że jest stosunkowo krótka.


Autor stworzył genialny świat. Wizja takiej ludzkości jest realna i przerażająca. Nie potrafię wyobrazić sobie świata bez uczuć, gdzie każde najmniejsze okazanie człowieczeństwa jest karane.
   

Pozostaje tylko życzyć mu jak najlepiej w dalszej karierze. Kto wie, może w przyszłości usłyszymy o nim trochę więcej?
Polecam tą książkę, jako oderwanie się od rzeczywistości. Powieść powinna spodobać się fanom sci-fi.

A co wy sądzicie o tej książce? Czytaliście?
------------------------------------------------------------------------------------------

Do następnej recenzji!
Bayoooo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz